8.04.2014

#34 Potrzeby wymyślone

Oglądam youtubowe kanały urodowe, czytam blogi, zwiedzam strony makijażowe i spotykam koniec internetów szukając nowych inspiracji kosmetyczno-makijażowych. No i naoglądam się podczas tego wszystkiego Diorów, Lancomów, Chanelów i innych. Innych, czyli drogich, pięknie wyglądających paletek, róży i bronzerów. I chcę mieć to wszystko u siebie. Wszystko najlepiej teraz, najlepiej już na półce i mazać codziennie policzki różem Chanel. Bo wszyscy takiego używają. No właśnie. Wszyscy? Już dawno zaczęłam zastanawiać się nad tym jak bardzo moje potrzeby kosmetyczne wykreowane są przez bajkowy świat blogów i youtuba. Czy faktycznie każda z moich internetowych koleżanek codziennie robi zakupy w Sephorze i Douglasie? Po pierwszej fascynacji blogowym światem zaczęłam uważniej robić zakupy kosmetyczne i z większym dystansem podchodzę do kolejnych makijażowych marzeń. Oczywiście nadal jak wchodzę do Sephory i widzę tabliczkę SALE to aż mi się ciepło na sercu robi, ale staram się z rozsądkiem podchodzić do kosmetycznych pragnień. Oglądałam blogi i filmiki dziewczyn w przekonaniu, że muszę też mieć drogie kosmetyki, po czym naszło mnie olśnienie, że kilka razy zdarzyło mi się, że któraś z koleżanek powiedziała, że mam ładny makijaż, a przecież nie używam nic drogiego, tylko samych drogeryjnych marek. To pewnie oczywista oczywistość, ale okazuje się, że liczy się praktyka a nie Chanel na policzkach :).
Kisses.

30.06.2013

#33 Bloglovin

Podobno niedługo czeka nas zagłada ze strony czytników Google, tak więc jeśli ktoś czuje się związany z moimi notkami, to zapraszam - follow me ;)!


#32 Bloker Ziaja

Na początku roku wspomniałam o moich ulubionych dezodorantach w krysztale, które spisywały się u mnie bez zastrzeżeń. Jednak okazało się, że bardzo wysokie temperatury, które zaskoczyły nas w czerwcu nie do końca pozwoliły czuć mi polegać tylko na Crystalu. Co prawda nadal uważam, że dezodorant w krysztale to świetna i skuteczna alternatywa wobec zwykłych antyperspirantów i na pewno do niego wrócę, ale miałam ochotę spróbować czegoś nowego. W czerwcu byłam również strasznie zawalona pracą, tak więc siedząc długie godziny w moim korporacyjnym przybytku, w którym ciągle w czerwcu padała klimatyzacja, chciałam czuć się świeżo cały dzień.

zdjęcie: www.ziaja.com
Zachęcona dobrym opiniami, niską ceną i moim przywiązaniem do marki, postawiłam na bloker firmy Ziaja. Jako, że na starej i dobrej Ziajce jeszcze się nie zawiodłam, to nastawienie miałam bardzo pozytywne. Po trochę ponad miesiącu używania blokera również pozytywnie mogę się o nim wypowiedzieć. 

Kosztuje niewiele (około 6 zł) i dostępny jest praktycznie wszędzie. Opakowanie to klasyczny roll-on o pojemności 60 ml. Zgodnie z opisem producenta jest to produkt zupełnie bezzapachowy, nie zawiera barwników, parabenów i alkoholu. Powinien on, jak to bloker, zupełnie redukować nadmierne pocenie i ograniczać wydzielanie potu i przykrego zapachu.

Nigdy wcześniej nie stosowałam żadnego produktu typu "bloker", tak więc sama nie wiedziałam czego dokładnie mogę się spodziewać. Hamowanie pocenia? No shit, musiał tu być jakiś haczyk. Minął miesiąc od pierwszych testów ale produkt działa tak jak powinien, czyli po prostu reguluje pocenie. Nie wydaje mi się, żeby było to specjalnie zdrowe (szczególnie przy ciągłym użytkowaniu...), ale na okres wakacyjny myślę, że zostanę przy Ziaji. 

Niezrozumiałe jedynie jest dla mnie opisane przez producenta stosowanie produktu. Na opakowaniu jest napisane: używać przez 2-3 dni na noc, na czystą skórę pod pachami. Następnie stosować 1-2 razy w tygodniu. Nie należy aplikować powtórnie rano. Nie stosować na skórę podrażnioną i po depilacji
No dobra - stosować 2-3 dni na noc - przyjęłam. Ale później? Nic nie stosować? Tylko raz czy dwa w tygodniu? Sprawdziłam dwie metody używania:
1. stosowanie zgodnie z instrukcją;
2. stosowanie po mojemu, czyli starujemy od 2-3 dni pod rząd na noc blokerem, rano myję pachy i używam jakiegoś lekkiego dezodorantu w psikaczu (nie antyperspirantu!) albo dezodorantu w krysztale, później każdego dnia rano lekki dezodorant, a 2 razy w tygodniu na noc bloker.
Dla mnie idealny jest sposób numer 2, wtedy moja skóra pod pachami jest sucha caaały długi dzień. Ale oczywiście dla każdego inna metoda może być dobra, tak więc polecam testowanie różnych konfiguracji ;). 

Stosując metodę numer dwa, zużyłam w ponad miesiąc czasu około 1/3 opakowania, tak więc myślę, że bloker wystarczy mi akurat na wakacje. Czytałam na KWC opinie, że bloker Ziaji powodował u niektórych dziewczyn jakieś dziwne podrażnienia, ale u mnie nic takiego nie miało miejsca. Stosowałam go również, wbrew zaleceniom producenta, zaraz po depilacji, ale również wszystko było w porządku. Może mam jakieś pancerne pachy, bo nic mnie nie ruszyło :>.

Podsumowując - tani, dobry i skuteczny - polecam wakacyjnie! Ciao!

25.06.2013

#31 Domowa mikrodermabrazja

Ja i moja mieszana cera jesteśmy od wielu lat zaprzyjaźnione z peelingowaniem twarzy. Zapoznałam się już z wieloma specyfikami, jednak jedna rzecz zupełnie zmieniła moją pielęgnację i wiem, że zostanie ze mną pewnie na długie lata. Jest to korund mikrokrystaliczny.  

Nie, to nie narkotyki, to właśnie randomowy korund z google images.

Ma on postać bardzo, bardzo drobnego piasku, który jest nieinwazyjny i sam w sobie nie reaguje ze skórą. Możemy go zatem dodać do dowolnej maseczki nawilżającej, żelu, oleju, kremu i w ten sposób wykonać domową mikrodermabrazję. Po takim zabiegu moja skóra jest superekstra oczyszczona, bardziej elastyczna i gładsza. Dużo lepiej reaguje również na kolejne etapy pielęgnacji, wszelkie kremy, maseczki itp.


Moją domową mikrodermabrazję przeprowadzam w ten sposób, że łyżeczkę korundu mieszam z łyżeczką maseczki nawilżającej/kremu/żelu i taka ilość wystarcza mi na jeden zabieg na twarz i szyję. Można oczywiście przygotować sobie większą ilość do wykorzystania na całe ciało. Regularne stosowanie takich peelingów może wygładzić pierwsze zmarszczki, pobudza również głębsze partie skóry do działania i odnowy. Ja stosuję taki peeling raz w tygodniu, ale wyczytałam ostatnio, że najlepsze efekty można uzyskać regularnie wykonując takie zabiegi nawet do 2 razy tygodniowo.

Cenowo wychodzi to oczywiście dużo taniej niż sklepowe peelingi - 200gram korundu (które starczy na wieczność, albo przynajmniej kilka dobrych miesięcy regularnego używania) kosztuje ok. 10zł. Jeśli chodzi o dostępność to ja zaopatruję się na allegro, albo w Biochemii Urody albo na stronie Zrób sobie krem. Wszędzie ceny są podobne. 

Ja z moim korundem jestem szczęśliwa jak pani na zdjęciu poniżej, tak więc Was również zachęcam do wypróbowania tej taniej i dobrej metody na domowe peelingowanie :), ciao!


źródło: oczywiście google.



16.05.2013

#30 Alternatywa dla suchego szamponu

Szukałam, czytałam, podglądałam wizażowe opinie i ... znalazłam! Wspaniała alternatywa dla suchego szamponu czyli puder dla dzieci. Stwierdziłam, że testowanie tej nowej dla mnie metody odświeżania włosów, rozpocznę od zakupu najtańszego pudru dla dzieci, który będzie w pobliskiej drogerii. Padło na Rossmann i puder Babydream.
źródło: wizaż.pl (jak zwykle ;))

Kosztuje on około5-6 zł, ma prosty i przyjazny skład (Talc, Zink Oxide, Olea Europaea Oil, Allantoin, Parfum) no i co najważniejsze świetnie sprawdza się w roli suchego szamponu. Absorbuje sebum u nasady włosów, bardzo łatwo się wyczesuje i nie bieli włosów. Nie wiem jak sprawdziłby się u brunetek, ale dla dziewczyn z włosami w kolorze ciemnego blondu czy jasnego brązu powinien być odpowiedni. Aplikacja produktu przebiega również bezproblemowo. Można wysypać trochę pudru na dłonie i rozetrzeć partiami we włosach, albo wybrać metodę numer dwa czyli nałożyć produkt bezpośrednio z pudełka na włosy i delikatnie rozetrzeć usuwając nadmiar. Ja oczywiście preferuję drugą opcję - rano jak szykuję się do pracy nie chce mi się bawić za bardzo z włosami ;)).

Wyczytałam, że puder sprawdza się również jako antyperspirant albo puder to twarzy, ale tego jeszcze nie próbowałam. Wydaje mi się, że jako dezodorant może spisać się całkiem nieźle (w końcu wchłanianie nadmiaru wilgoci to główne zadanie pudru dla dzieci). Z twarzą jednak nie będę ryzykować, bo talk na pierwszym miejscu w składzie na mojej buzi na pewno się nie sprawdzi...

Jeśli tak jak ja kochacie suche szampony to zachęcam Was do przetestowania tej taniej alternatywy :)!

20.04.2013

#29 TAG: Produkty kosmetyczne od A do Z

Bardzo często oglądam i czytam różne TAGi, ale zawsze wydawało mi się, że lepiej można je zaprezentować na YouTube. Jednak tym razem dziewczyny: Asia z kanału PannaJoannaMakeUp i Karolina ze Stylizacji2 zainspirowały mnie to wykonania małego alfabetycznego przeglądu kosmetycznego. Zabawa polega na przedstawieniu zgodnie z kolejnymi literami alfabetu firm kosmetycznych i jednego naszego ulubionego kosmetyku danego producenta. Zapraszam Was do obejrzenia filmiku dziewczyn:


I do mojej wersji TAGu:


A jak Avon - długo myślałam nad ulubionym produktem tej firmy. Mimo wielu niepochlebnych opinii o tych katalogowych kosmetykach, moim zdaniem można w Avonie znaleźć kilka perełek. Jest to między innymi kredka żelowa Super Shock - korzystna cena, piękne intensywne kolory i wspaniała trwałość, zdecydowany ulubieniec avonowy.

B jak Bell - tutaj również musiałam się zastanowić, ale stawiam na mój jedyny i ukochany róż w mussie Air Flow. Niestety z tego co wiem była to edycja limitowana z zeszłego roku... 

C jak Catrice - z tej firmy zdecydowanie polecam kredkę do brwi Eye Brow Stylist - idealny dla moich brwi odcień numer 20 - Date with Ash-tone sprawia, że wracam do tej kredki praktycznie cały czas.

D jak Dove - wspaniale kremowe, gęste, nawilżające i pięknie pachnące żele pod prysznic.

E jak Eveline - co tu dużo mówić, mój ulubiony tusz do rzęs jest właśnie z tej firmy, pisałam już o nim tutaj.

F jak Floslek - z tej firmy bardzo lubię masła do ciała z serii Natural Body - mają bardzo gęstą, idealnie maślaną konsystencję, szybko się wchłaniają no i przepięknie pachną.

G jak Golden Rose - wiele dziewczyn lubi lakiery z Golden Rose, jednak ja upodobałam sobie szminki, które są w taki wielu kolorach, że nigdy nie wiem na który się zdecydować! Wybór jest ogromny - wiele wykończeń, bardzo korzystne ceny no i ten wybór!

H jak Hakuro - tutaj zdubluję Youtubowe dziewczyny - pędzli mam w swojej kolekcji już kilka, ale H50 Hakuro do podkładu jest zawsze mi bliski :).

I jak Isana- rossmannowa marka, która proponuje nam wiele dobrych produktów w bardzo korzystnych cenach. Ja najczęściej wracam do kremów do rąk i suchych szamponów tej firmy.

J jak Joko - niestety produkty tej firmy nie są zbyt dobrze dostępne w Toruniu, ale w zeszłym roku dostałam od mojej kuzynki przepiękny bronzer z serii Marakesh, niestety była to też seria limitowana, ale bronzer jest tak gigantyczny, że starczy mi pewnie na wieczność :).

K jak Kozłowski - równie dobre, polskie pędzle do makijażu. Mój ulubiony pędzelek do eyelinera to właśnie EB 504 firmy Kozłowski.

L jak L'Oreal - bardzo lubię szampon z fioletowej serii Elseve Volume Collagene. Bardzo dobrze radzi sobie z moimi przetłuszczającymi się u nasady włosami - dodaje objętości a do tego jest bardzo wydajny.

M jak Maybelline - bardzo lubię szminki z serii Color Sensation.

N jak Nivea - i Lip Butter, o którym również wspominają dziewczyny, a ja pisałam już tutaj.

O jak Oriflame - druga firma katalogowa, która moim zdaniem ma w ofercie kilka produktów wartych polecenia. Ja bardzo lubię olejek herbaciany, który pomaga mi w okiełznaniu różnych niespodzianek na twarzy.

P jak Pharmaceris - o kremach z kwasami pisałam już tutaj - oprócz tych opisywanych w powyższym poście, bardzo polubiłam się z kremem firmy Pharmaceris z 10% kwasem migdałowym. Również serdecznie go polecam. Myślę, że o nim też jeszcze w przyszłości napiszę.

R jak Rimmel - rozświetlający podkład Wake Me Up, teraz co prawda go nie używam, ale tylko dlatego, że lubię testować nowości i inne podkłady. Wake Me Up zużyłam jedna butelkę i byłam z niego bardzo zadowolona - korzystna cena (szczególnie, że często jest w promocjach), lekkie wykończenie i piękny rozświetlający efekt. Myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę.

S jak Sleek - niestety firma nie jest dostępna w Polsce, ale produkty tej firmy można dostać w wielu drogeriach internetowych i na Allegro. Ja bardzo lubię paletki z cieniami tej firmy, miałam z kilkoma styczność, ale sama zakupiłam paletkę z kremowymi primerami i Oh So Special, która sprawdza się zarówno w szybkim makijażu dziennym jak i bardziej wyrazistym wieczorowym. Niska cena i dobra jakość cieni dodatkowo zachęca do kompletowania kolejnych serii :).

T jak Thierry Mugler - tutaj trochę odeszłam od standardowych kosmetyków, ale na literkę T w głowie mam tylko moje ulubione perfumy Alien, które przedstawiałam tutaj.

U jak Uriage - z tej firmy niestety nie miałam okazji testować kosmetyków... Niestety żadna inna firma nie przyszła mi już na myśl na tę literę. Bardzo chciałabym wypróbować wodę termalną Uriage, może kiedyś jeszcze będę miała okazję.

V jak Vichy - przed testowaniem produktów tej firmy skutecznie hamuje mnie ich cena, która moim zdaniem bardzo często jest zawyżona, ale staram się polować na promocje, które często zdarzają się w Super Pharm. Szczególnie polubiłam się z preparatem do demakijażu Purete Thermale 3 w 1.

W jak Wella - lakiery do włosów tej firmy szczególnie mi odpowiadają. Nie sklejają włosów, dobrze się wyczesują i trzymają cały dzień włosy w ryzach.
 
Y jak Yves Rocher - z tą firmą niestety również nie mam dużych doświadczeń, ale pamiętam że bardzo lubiłam żele pod prysznic, szczególnie o zapachu bambusa. Oferta Yves Rocher wygląda bardzo zachęcająco, więc myślę, że jeszcze w przyszłości przetestuję kilka produktów tej marki.

Z jak Ziaja - o mojej miłości do Ziaji pisałam już wiele razy :). Ciężko mi się zdecydować na ulubiony ziajowy kosmetyk, ale myślę, że bardzo wysoko w ulubieńcach znajdują się kremy do twarzy z serii Sopot Spa.

Uff o to by było na tyle - mój kosmetyczny alfabet jest gotowy - nie taguję wybranych osób, ale każdą zainteresowaną zachęcam do wykonania swojej wersji TAGu :)! Serdeczne gratulacje dla tych, którzy wytrwali do końca posta :).

19.04.2013

#28 Advance Techniques - Serum na zniszczone końcówki Avon

zdjęcie z www.wizaz.pl
Serum na zniszczone końcówki zakupiłam kilka tygodni temu i od tego czasu używam go cały czas regularnie. Czytałam o nim skrajne opinie - wiele dziewczyn narzeka na jego słaby skład: na drugim miejscu w składzie ma alkohol no i jest naładowane sylikonami. U mnie jednak bardzo dobrze się sprawdziło. Nie należę również do grupy osób zupełnie eliminujących sylikony w produktach do włosów. Moje włosy bardzo dobrze reagują na szampony i inne specyfiki z sylikonem, a naturalna pielęgnacja niestety nie służyła ani skórze mojej głowy ani włosom. No, może poza olejkami do włosów, ale i tutaj nie ma przy moich włosach jakiegoś super efektu. 

Wracając do tematu, serum z Avonu ma 30 ml, mieści się w szklanej butelce z wygodą pompką. Jego zapach jest dosyć intensywny, ale przyjemny. Konsystencja przypomina olejek, lepiej wchłania się na mokrych włosach - serum stosowane na suche włosy trochę za bardzo obciążało mi włosy. Na mokrych włosach zdecydowanie wygładza końcówki, a kropla wtarta na długości włosów pomaga mi w rozczesaniu włosów, które niestety mają skłonność do okropnego plątania, szczególnie po myciu. 

Producent obiecuje nam, iż serum"wygładza strukturę włosa i wzmacnia jego korzenie, dlatego włosy stają się zdrowe i lśniące. Błyskawicznie odżywia i regeneruje ich przesuszone i zniszczone końcówki". Moim zdaniem nie ma co oczekiwać, że ten produkt nagle cudownie uzdrowi zniszczone już końcówki. Prawda jest taka, że rozdwojonych, zniszczonych końcówek żaden produkt już nie scali. Nadają się one niestety już tylko do ścięcia, a produkty typu serum na zniszczone końcówki, mogą jedynie stworzyć iluzję zdrowego włosa, po prostu chwilowo nabłyszczając jego zewnętrzną powłokę. 

Niemniej jednak za cenę około 10zł polecam wypróbowanie tego produktu z katalogów Avon. Moje włosy zdecydowanie lepiej się prezentują po zastosowaniu serum na wieczór, na mokre włosy. Kilka 2-3 krople nabłyszczają końcówki i sprawiają, że później lepiej się układają. Zachęcam do sprawdzenia serum na własnych fryzurach :).

Dodatkowo ciekawostka - pompka pasuje do opakowania podkładu Revlon Color Stay, tak więc jeśli komuś produkt Avonu zupełnie nie podpasuje to opakowanie można wtórnie wykorzystać ;).