18.02.2013

#21 TriAcneal i Effaclar Duo czyli ratunkowe kremy do twarzy

Dzisiaj chciałabym przedstawić dwa kremy, które pomogły mi uporać się nawracającymi problemami skórnymi. Mam skórę mieszaną, przetłuszczającą się szczególnie w strefie T, z zaskórnikami na nosie i brodzie, gdzieniegdzie z rozszerzonymi porami, ze skłonnością do wyprysków, alergii i zaczerwienień... Tyle o mnie. Nie mam może bardzo dużych problemów z cerą, ale wiadomo, że każdy chce walczyć ze swoimi małymi niedoskonałościami ;).

Moją kuracje zaczęłam od wizyty u dermatologa, którego odwiedziłam, kiedy po odstawieniu leków hormonalnych stan mojej skory znacznie się pogorszył... Pan doktor stwierdził, że nie jest jednak tak źle i nie zaleca on antybiotyków, żeby zanadto nie forsować skóry. Polecił mi za to zmianę pielęgnacji mojej skóry. Przed wizytą u dermatologa maniakalnie używałam praktycznie samych kremów matujących. Mat rano i wieczorem na twarzy obowiązkowo! Przez to moja skóra przetłuszczała się jeszcze bardziej. Tkwiłam więc w tej bezcelowej walce z własną cerą, a efektów nie było widać żadnych, było wręcz coraz gorzej... Pan doktor zalecił mi całkowitą zmianę pielęgnacji: wieczorem - złuszczanie kremami z kwasami, rano - filtr przeciwsłoneczny o faktorze minimum SPF20 + krem nawilżający i dopiero na to makijaż. Takiej pielęgnacji trzymam się już dobrych kilkanaście (z naciskiem na "naście" ;)) miesięcy, a moja skóra zmieniła się nie do poznania! Co prawda nadal w strefie T przetłuszcza się bardziej niż reszta twarzy, a zaskórniki i drobne wypryski czasami się zdarzają, ale nie jest to już moja bolączka :).

A czego używam do wieczornego ataku na skórę?

Wieczorne kwasowanie to przede wszystkim dwa kremy, których używam zamiennie. Pierwszy z nich to TriAcneal firmy Avene. Jest to kosmetyk na bazie kwasu glikolowego, który działa przede wszystkim złuszczająco. Ma w składzie również Retinaldehyd (odpowiadający za redukowanie ilości zaskórników) i wodę termalną mającą łagodzić naszą skórę. Jest w tubce o pojemności 30ml i kosztuje około 50zł, jednak jest bardzo wydajny - mi wystarcza spokojnie na 3 miesiące codziennego użytkowania. Zauważyłam, że TriAceal zbiera wiele niepochlebnych recenzji, jako miałby się przyczyniać do pogorszenia stanu skóry. Faktycznie - tak jest na początku, pierwszych pozytywnych rezultatów można spodziewać się dopiero po mniej więcej 3 tygodniach stosowania kremu. Ma żółtą, niezbyt zachęcającą konsystencję, zostawia żółtawy film na twarzy, pachnie również intensywnie - chemicznie. Wchłania się jednak bardzo szybko, a po aplikacji zawsze odczuwam delikatne mrowienie i szczypanie na twarzy, jednak efekt ten utrzymuje się tylko kilkanaście sekund. Po pierwszych dniach stosowania skóra reaguje faktycznie agresywnie - jest to spowodowane właśnie działaniem kwasu glikolowego, który oczyszcza głębsze warstwy skóry i wyciąga na zewnątrz wszystkie zanieczyszczenia.

Drugi krem, którego używam to Effaclar Duo z La Roche Posay. Krem również ma kilka składników aktywnych, między innymi kwas linolowy połączony z LHA, niacynamid i pirokton olaminy mające oczyścić naszą skórę, do tego dochodzi jeszcze woda termalna mająca działanie łagodzące. Krem jest trochę większy - ma 40 ml i zazwyczaj trochę tańszy (ok. 45zł). Wydajność wypada podobnie jak poprzednie mazidło, jednak Effaclar ma dużo rzadszą konsystencję, zapach jest mniej intensywny, a kolor mogłabym określić jako mleczny. Formuła jest bardziej żelowa. Taki rozwodniony żel ;). Działanie Effaclaru jest podobne - najpierw ma oczyścić naszą skórę, efekty będą widoczne dopiero po kilku tygodniach stosowania. Zauważyłam, że zdecydowanie zmniejsza on widoczność porów i reguluje wydzielanie sebum. Nie jest to jednak krem z taką super mocą jak TriAcneal, myślę, że mogłabym go polecić osobom, które chcą tylko unormować stan swojej skóry, natomiast nie mają większych problemów z cerą. Ja używałam go dopiero po TriAcnealowej kuracji, tak więc dla mnie był zupełnie wystarczający.

Kilka dni temu zakupiłam krem z 10%wym kwasem migdałowym firmy Pharmaceris - na razie jestem z niego zadowolona, ale będę mogła się w pełni wypowiedzieć dopiero po miesiącu stosowania. Zachęcam każdego z cerą mieszaną do wypróbowania specyfików, które pomogły mi okiełznać cerę, jednak zaznaczam, że zawsze warto wybrać się do dermatologa gdy Wasze problemy skórne nie dają Wam spokoju. 


Stay tuned!

5 komentarzy:

  1. Bradzo lubie produkty z Avene.

    OdpowiedzUsuń
  2. Triacneal używam regularnie i uwielbiam! Ratownik mojej cery :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog mi przypadł bardzo do gustu. Fajnie piszesz. I LIKE <3

    OdpowiedzUsuń
  4. zastanawiałam się nad effaclar i nad benzacne. postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie znacznie tańsza wersja i jak na razie jestem zachwycona! przebarwienia są prawie niewidoczne. krostki powoli znikają! skóra jest ogólnie gładsza. jedynym minusem jest dosyć sucha skóra, ale to akurat nie stanowi dla mnie problemu, bo tu posmaruję kremikiem, tam maźnę maseczką i wszystko gra i buczy :)
    co do triacneal'a to czytałam wiele pozytywnych recenzji, ale chyba effaclar ma większe powodzenie i popularność w tej kwestii pryszczowej ;)

    OdpowiedzUsuń